środa, 11 lutego 2009

Tylko wzdycham



Na wzgórzu pod lasem surowa kaplica
i cmentarz nie całkiem ogrodzony
na niebie krzyż
jak jedna wielka tajemnica

szumią drzewa
kto pierwszy
kto pierwszy

Gałęzie bólem wykrzywione
jest wietrznie o szyby złoty deszcz dzwoni
zamarły druty stanęły pociągi
listonosz telegramów nie roznosi

kto pierwszy
kto pierwszy

Kostkę cukru posypię popiołem
list atramentem sympatycznym napiszę
jak zwykle spać się położę

Słońce
czy jutro będzie

Taki dzień


W kominku wesoło tańczy ogień
przytulne wnętrze
suto zastawiony stół
za oknem rozgwieżdżone niebo
popatrz to już
Sosna zapachem nęci duszą świecidełka
opłatek z Betlejem Wesołych Świąt
telefon milczy jak zaklęty
pogubiłam dzisiaj świat
Otaczają mnie gliniane anioły
mamią oczy serca nie
choć zapaliłam wszystkie światła
smutno
może na przyszły rok

Tak bywa

Zardzewiały drzewom twarze
zastygły ramiona
a ty śpisz listeczku
rumiany policzku
tak ciężko oddychasz

śnij
przepędzę czas

wkrótce
znowu zajaśniejesz
spodenki pochlapiesz
uśmiechy rozsypiesz

jeszcze ułożymy liści pełen dzban

Roziskrzona smuga


Pora martwa a oni tacy radośni
gwiazdy kto je zrozumie
Sekwana rozbija się z pluskiem

Ulepieni z innej gliny
nawet grypę przechodzą inaczej
Bóg ofiarował parę skrzydeł

Wiatr nauczył mnie śpiewać
rzeka płakać oduczyła
każdy muzyk wie kiedy uderzyć w kotły

Paryż przygarnie wszystko
jedynie cnota nie ma tam ołtarzy
lepszy diament ze skazą niż fałszywa perła

Kto wie czy jagnięta nie są okrutne
wobec traw

Piórkiem kolibra


jak odwieczny płacz i śmiech
szum fal co czaruje
spacerujące wierzby szukają cienia
i życie wciąż płata figle

może by za Twardowskim
udać się na księżyc
zabrać tylko pióro i kartkę
usłyszeć jak pękają lody
płonące wianki ujrzeć na barce

palcami poprawić włosy
puścić oko do gondoliera
pomieszkać tydzień
w tym ułudnym świecie
nim pojawi się twarz arlekina

Ni sen ni jawa


Po zimowym zmierzchu wiosenny poranek
niebo przepływa wzdłuż szyb
w naszym ogrodzie zakwitły hiacynty
biegnę boso krzycząc germinal

Wyobraźnia ogrzewa i daje życie
chcę wierzyć w ten bajkowy raj
spragniona zieleni jak astmatyk powietrza
słyszę jak trawa rośnie baju baj

Jezu widzisz moją duszę aż do samego dna
ból zasnął patrz jaki maleńki
pokonałam słabość swoich warg
słowa których nikt nie chciał słuchać

Mówię tylko przez sen
i tylko między szparami
odchodzę o nową zmarszczkę
starego doświadczenia

komu zapisać ten świat

Na przekór jesieni



Lazurowe niebo jak skrzydło sójki
lekka bryza rozwiewa włosy
muzyka lata skowronki
wysoko mewy zataczają kręgi

Ciało w złotych sylabach
kostium z pływającą grządką
woda i wodne oratorium
wiatr którego już się nie lękam

Rozeta równań w katedrze fizyki
wiosła rysują znaki na wodzie
radość wyrasta jak bezwonna maruna
letni dzień z tobą nad morzem
 

Designed by Simply Fabulous Blogger Templates Tested by Blogger Templates