
Na wzgórzu pod lasem surowa kaplica
i cmentarz nie całkiem ogrodzony
na niebie krzyż
jak jedna wielka tajemnica
szumią drzewa
kto pierwszy
kto pierwszy
Gałęzie bólem wykrzywione
jest wietrznie o szyby złoty deszcz dzwoni
zamarły druty stanęły pociągi
listonosz telegramów nie roznosi
kto pierwszy
kto pierwszy
Kostkę cukru posypię popiołem
list atramentem sympatycznym napiszę
jak zwykle spać się położę
Słońce
czy jutro będzie
i cmentarz nie całkiem ogrodzony
na niebie krzyż
jak jedna wielka tajemnica
szumią drzewa
kto pierwszy
kto pierwszy
Gałęzie bólem wykrzywione
jest wietrznie o szyby złoty deszcz dzwoni
zamarły druty stanęły pociągi
listonosz telegramów nie roznosi
kto pierwszy
kto pierwszy
Kostkę cukru posypię popiołem
list atramentem sympatycznym napiszę
jak zwykle spać się położę
Słońce
czy jutro będzie