środa, 1 kwietnia 2009

NO WŁAŚNIE


Jak ma podziękować
za te piękne chwile
gdy drewniany wózek
miał okienek tyle

Na poduszce w kwiatki
falbanką przykryta
o jednym myślała
by najeść do syta

Darła do pół roku
japę doniesiono
na zmianę z babunią
kołysz ją mówiono

Ten spacer po plaży
gdzie piasku nie jadła
niech no się odważy
zakręt młócki zgadła

Może nie przystoi
gdy wyrosły skrzydła
przepraszam nie boli
w żart ubrana igła

MGLISTE NAPOMKNIENIE



Zapamiętana fotografia,
która gdzieś przepadła.
Dawno słyszana melodia,
gra pod skórą.

Przeraża wąski tunel.
Brak przystanków i okien.
Niczego już nie ulepszę,
nic dobrego nie spotkam.

A niby wszystko w zasięgu ręki.

Boże.
Twój anioł przytula, gdy płaczę.
Skrzydłem odgania zwątpienie.
Przeciąga na suchą stronę,
gdzie nie byle jak, ani tak sobie.

Jestem niewdzięczna.

KOSZMARY

Słońce - szkarłatna kula, stoi nisko
na niebie. Myśli rozpierzchły się
jak chmara gołębi. Bogatsi o kolejne
oczarowanie, mijamy się jak we mgle.

Rozległy budynek. Poruszone wiatrem
firanki, mniszek na trawniku.
Nad nim kilka pracowitych pszczół,
wiejski chleb ma barwę lipcowego miodu.
Ten obraz pojawia się kolejny raz.

Wyrywam się jak przerażone dziecko, które
tęskni za schronieniem, jedynym, jakie zna.

Gdybym nie miała tak zielonych oczu,
nie zauważyłbyś mnie. Poszłabym w swoją stronę,
ze swoim krzyżem, ku swojej śmierci.


Od tamtej nocy, gdy końce palców, którymi
dotykałam twoich policzków stały się zimne
jak lód, towarzyszy mi niepewność.

KOKON


Jak Ikar
ćma
od lampy do lampy

Strach człowiekiem
na ciernie rzuca
splot przemilczeń
wokół kamieni

W pobliżu bzyka
złośliwa jesienna mucha

Obolała od pantofli
po spinkę do włosów
odprowadzam cię wzrokiem
tylko zapach zostaje na dłużej

Jak ja się kiedyś
z tego wytłumaczę
 

Designed by Simply Fabulous Blogger Templates Tested by Blogger Templates